Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Horror z ulicy Kościuszki. Mroczna historia z dziejów Elbląga

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
Zaniedbana, poniemiecka willa przy ulicy Kościuszki w Elblągu kryła przez lata mroczną tajemnicę. Wyszła ona na jaw, gdy z domu uciekli w nocy próbujący go okraść złodzieje. Przestępcy dobrowolnie zameldowali się na posterunku Milicji Obywatelskiej, by zeznać, co zobaczyli po otwarciu jednej z szaf...

Tę historię pamiętają starsi elblążanie, choć w ich opowieściach różni się ona w szczegółach. We wszystkich jest jednak sparaliżowana dziewczynka na wózku, kościotrup, rozkopany grób na cmentarzu przy ulicy Agrykola i oni, główni bohaterowie, małżeństwo Sz.

Przybyli do Elbląga po wojnie i rozpoczęli karierę w miejskiej oświacie. Jako przekonani komuniści, i działacze Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, które wówczas miało jednoznacznie marksistowski charakter, wyprowadzali (jak to się wtedy mówiło) religię ze szkół. Fanatyczna była zwłaszcza pani Sz., która nie bacząc na protesty, co odważniejszych uczniów i nauczycieli, zdejmowała (niektórzy utrzymywali, że - zrzucała) krzyże ze ścian szkolnych.

Z antyreligijnego oczadzenia wyleczyło małżonków przyjście na świat dziecka. Niestety, dziewczynka była niepełnosprawna. Nie pomogło nawrócenie rodziców, modlitwy i bardzo częste odwiedzanie kościołów - córka całe swoje kilkunastoletnie życie spędziła na wózku.

Po jej śmierci państwo Sz. ubierali się już tylko na czarno. Kilka lat po odejściu swojej pierworodnej, przyjęli do domu na wychowanie chłopca z domu dziecka. Chłopak nie czuł jednak wdzięczności, nie mówiąc już o bardziej wzniosłych uczuciach, do swoich opiekunów. Bardzo często uciekał, a milicjantom, którzy odprowadzali go do domu tłumaczył, że boi się w nim przebywać, gdyż, gdy coś przeskrobie, "opiekunowie" zamykają go w pokoju z... kościotrupem.

Nikt wówczas nie dawał wiary jego opowieściom. Po kilku latach chłopak mógł już legalnie wyprowadzić się z domu przy ul. Kościuszki. Skończył szkołę i został milicjantem. Swojej przybranej rodziny nie odwiedził nigdy.

Małżonkowie Sz. zostali sami. Pogłoski o ich bogactwie zachęciły grupkę elbląskich żulików do "obrobienia chaty". Zamek nie był problemem, w domu nikogo nie było, wydawało się więc, iż skok się opłaci. Tak było aż do otwarcia szafy w jednym z pokoi, w której miast spodziewanych precjozów złodzieje znaleźli... kościotrupa. Przerażeni dali nogę i zameldowali się na posterunku MO, gdzie złożyli obszerne zeznania.

Zostały one potwierdzone przez milicjantów w trakcie ich wizyty na ul. Kościuszki. Tylko dawnym swoim koneksjom małżonkowie Sz. zawdzięczali, że sprawie, po powtórnym pochowaniu dziecka, jak to stwierdzili funkcjonariusze, "ukręcono łeb".

Sz. nie ponieśli także konsekwencji, gdy po kilkunastu dniach grób ich dziecka zostać miał ponownie rozkopany. Milicjanci nie znaleźli wówczas kościotrupa w domu. Nie było go także w rozkopanym przez nich ogrodzie.

Czy szczątki ukochanej córki spoczywają teraz w grobie rodzinnym na cmentarzu przy ul. Agrykola, tam gdzie leżą ciała zmarłych jej w latach 80. rodziców? Czy może są razem tylko w wieczności?

Myślę, że na te pytania żaden z ludzi nie powinien dawać odpowiedzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Horror z ulicy Kościuszki. Mroczna historia z dziejów Elbląga - Elbląg Nasze Miasto

Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto