Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławomir W. Malinowski wybiera się do Sudanu. Dziennikarz, podróżnik i polityk

MARCIN PSZCZÓŁKOWSKI
Te trzy pasje łączy w sobie Sławomir W. Malinowski. W Elblągu znany zarówno z telewizji, jak i z aktywnego udziału w polityce. Jego filmy robią furorę na licznych festiwalach.

Te trzy pasje łączy w sobie Sławomir W. Malinowski. W Elblągu znany zarówno z telewizji, jak i z aktywnego udziału w polityce. Jego filmy robią furorę na licznych festiwalach. On sam zaś marzy o kolejnej wyprawie do Afryki.

Prawie wszyscy w Elblągu znają Sławomira W. Malinowskiego. Jedni jako dziennikarza i podróżnika. Inni zaś z kolejnych kampanii wyborczych - zarówno do parlamentu, jak i wyborów samorządowych. Sam Malinowski woli mówić o kolejnych podróżach, niż o swojej politycznej pasji. Jego ostatni film "W cieniu Nefertuna" zdobył wyróżnienie na II Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Popularno - Naukowych. Teraz Malinowski chce się wybrać do Sudanu - odszukać grające skały, zawitać do krainy króla-lwa Apodemaka oraz wyruszyć śladami Stasia i Nel z "W pustyni i w puszczy" H. Sienkiewicza.


Dziennikarz i podróżnik

Jak to się zaczęło? Kiedy mały chłopak postanowił wyruszyć najpierw do Egiptu, a później w głąb Afryki?
- Historią zacząłem interesować się w szkole podstawowej - wspomina Sławomir W. Malinowski. - Dokładnie w czwartej klasie. Wtedy postanowiłem, że zostanę dziennikarzem. Jednocześnie fascynował mnie Egipt, historia, kultura i wierzenia tego kraju.
Za namową ojca kończy jednak Technikum Mechaniczne. Mógł zostać odlewnikiem i być może pracować w dawnym "Zamechu". Jednak po zdaniu matury zaczyna studiować dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Później zaczyna piąć się po szczeblach kariery dziennikarza w Radiu Gdańsk, Telewizji Gdańsk i w końcu w Telewizji Polskiej, w programie pierwszym.
- W 1990 r. nastał wolny rynek, a ja postanowiłem zrzucić zbyt ciasny gorset telewizji, która padała łupem coraz to nowych rządów - wspomina Sławomir W. Malinowski. - Odszedłem z redakcji i założyłem własną firmę. Na początku robiłem filmy stricte komercyjne. Na zamówienie firm i koncernów. Niewiele było w nich miejsca na kreatywności, ale przynosiły dochód. Po pewnym czasie było mnie stać, by za własne środki zrealizować własny, w pełni tego słowa znaczeniu, film. Było to "Wyjście z cienia", pierwszy w Polsce obraz o profilaktyce onkologicznej, kilkakrotnie emitowany w TVP.
Wpisywał się w prowadzoną przez Malinowskiego od wielu lat akcję profilaktyki onkologicznej. Na jego zaproszenie przyjechała do Elbląga Prezydentowa Jolanta Kwaśniewska. Wówczas to znakomity polski onkolog prof. Jacek Jassem z Akademii Medycznej w Gdańsku powiedział: "Przez lata wspólnie z Panem Malinowskim staraliśmy się stworzyć w Elblągu ośrodek onkologiczny. W tej chwili jest on bardzo dobry pod względem medycznym...".
- Później nawiązałem współpracę z wieloma elbląskimi firmami, w których dzięki wsparciu właśnie prof. Jacka Jassema gdańscy onkolodzy przeprowadzali badania pracowników. Ilu osobom zapewne oszczędziły one cierpień i tragedii. Jestem z tego dumny - wspomina Malinowski.
W końcu nadszedł czas kiedy Malinowski zacząć realizować swoją wielką pasję - podróż do Egiptu i realizacje filmów o tym kraju. Pierwszym obrazem była relacja z wykopalisk polskich archeologów w Sakkarze pod kierownictwem profesora Karola Myśliwca. "Zapomniana nekropolia" zrobiła wrażenie. Filmem zainteresowały się nie tylko stacje telewizyjne ale i europejskie uczelnie. W tym francuska Sorbona. Podobnie jak i drugim: "W cieniu Nefertuma".
- W tym filmie połączyłem trzy elementy: przygodę, naukę i etnografię - mówi Sławomir W. Malinowski. - Jednak po tym obrazie postanowiłem odejść od typowej archeologii. Coraz bardziej zaczęła pociągać mnie etnografia - wspomina.
Kolejnym filmem była "Oaza Siwa", w świecie starożytnym znana z wyroczni egipskiego boga Amona. To opowieść o niezwykłej historii, zabytkach, zanikającej kulturze i obyczajach tej oazy. Najnowsze dzieło Malinowskiego to "Birkash" - targ wielbłądów.
- To niesamowita historia - zapala się Malinowski. - 35 km od Kairu jest autentyczny targ wielbłądów. To już ginący świat, w którym, jak w soczewce, skupiają się odwieczne zwyczaje i tradycje, coraz mocniej wypierane przez zachodnie wpływy. W tym filmie staram się powiedzieć, że ów świat wcale nie jest gorszy od naszego. Jest tylko inny. Tworzyli go ludzie żyjący w Afryce, którzy doskonale dostosowali się do warunków panujących na tamtej szerokoúci geograficznej.
Najnowsze plany Sławomira W. Malinowskiego to realizacja trzech filmów w Sudanie. Pierwszy będzie o powstaniu Mahdiego. W tle będą się przewijać prawdy i mity ujęte na kartach "W Pustyni i w Puszczy" Sienkiewicza. Drugi pokaże niezwykłe grające kamienie.
- Naukowcy odkryli, że na pustyni nubijskiej znajdują się skały, które pod wpływem uderzenia kamieniem wydają piękny, głośny dźwięk rozchodzący się na dziesiątki kilometrów - mówi Malinowski. - Prawdopodobnie plemiona żyjące tam przed około 100 tys. lat i później wykorzystywały te skały do porozumiewania się. Były one czymú w rodzaju współczesnych telefonów komórkowych.
Trzeci film pokaże zapomnianą kulturę meroicką.
- Meroici mieli równie ciekawą, choć mniej nam znaną, historię i wierzenia niż Egipcjanie - mówi Sławomir W. Malinowski. - To mało znana cywilizacja. Czcili lwy i oddawali hołd bogu o głowie lwa - Apodemakowi. Niesamowicie wygląda ich nekropolia. Na pustyni, oceanie czerwonego piasku, stoją kilkadziesiąt piramid. Jedna przy drugiej. Mniejsze niż egipskie, jednak równie fascynujące. Pokażemy także prawdziwe wioski sudańskie, póki jeszcze mieszkają tam ludzie. Część z nich zaleją wkrótce wody wielkiej tamy, budowanej przez Chińczyków w rejonie czwartej katarakty.


Polityk?

Drugą fascynacją Sławomira W. Malinowskiego jest polityka, a raczej możliwość wpływania na losy ludzi. W Elblągu pamiętają go, jako przewodniczącego Rady Miasta w latach 1994-1998. Malinowski z sentymentem wspomina rok 1989, ówczesne przemiany i politykę, jako służbę i ruch obywatelski. - Teraz wszystko wygląda inaczej. Mamy państwo partyjne - mówi Malinowski. - Komitety wyborców mają małe szanse aby zaistnieć nawet w lokalnej, samorządowej sferze. Dominują duże partie polityczne. Jednocześnie ludzie, co pokazują kolejne wybory, coraz bardziej dystansują się od polityki i polityków, którzy wzbudzają w nich niekłamaną niechęć,a niejednokrotnie nawet pogardę. To porażka demokracji.
Dlaczego Sławomir W. Malinowski - znany dziennikarz, filmowiec, podróżnik - zajmuje się polityką? Jak mówi, wyznaje zasadę iż nieobecni nie mają racji. Ludzie dzielą się na biernych lub aktywnych, takich co narzekają na rzeczywistość i takich co starają się ją zmienić na lepsze. On należy do tej drugiej kategorii.
- Większość partii politycznych walczy ze sobą szermując wspaniałymi, patriotycznymi hasłami - mówi Malinowski. - Jak wielu, tak i ja mam dość kłótni i walk politycznych. Dlatego zawsze startowałem z list komitetów wyborczych wyborców - czyli mieszkańców. Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej.
Malinowski zrobił wyjątek tylko w tych wyborach parlamentarnych. Do Sejmu startował z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- To jedyne ugrupowanie stojące z dala od konfliktów i głoszące wprost, że porozumienie służy ludziom. Posłem nie został, choć w Elblągu, jak na barwy PSL, uzyskał bardzo dobry wynik - mówi Malinowski. - Chciałbym aby w naszej polityce został przełamany monopol partii politycznych. Stworzyć społeczeństwo obywatelskie, nie partyjne. Wielkim krokiem w dochodzeniu do tego celu była zmiana ordynacji wyborczej. Wybory większościowe w okręgach jednomandatowych. Każdy z nas wiedziałby na kogo konkretnie głosuje i łatwiej można byłoby takiego człowieka po kadencji dokładnie rozliczyć z obietnic głoszonych w kampanii.


"Tezaurus" i safari w Afryce

Swoje pasje obywatelskie i zamiłowanie do podróży Malinowski kontynuuje w stowarzyszeniu "Tezaurus". Jak mówi, organizacja skupia ludzie ciekawych, zainteresowanych odkrywaniem úwiata, naukĻ.
- Chcemy się wybrać w przyszłym roku na safari, które sami zorganizujemy - mówi Malinowski. - Podróżowałem już po Afryce. Wiem, jak tam się poruszać, jak tanio przeżyć i nie wydać fortuny. Pojedziemy do oazy Madmata, wrót Sahary, największego na globie słonego jeziora a także odwiedzimy wykute w skałach domy Berberów oraz najpiękniejsze oazy. Będziemy tam spać i żyć jak tubylcy. Rewelacja! - mówi Malinowski.
Fascynujące miejsca można znaleźć nie tylko w Egipcie ale również...kilka kilometrów od Elbląga. Malinowski zafascynowany jest Kanałem Elbląskim.
- Jak wielu mieszkańców Elbląga płynęło pochylniami? - pyta Malinowski. - Przecież to wspaniała podróż pośród fascynującej przyrody.
Malinowski oczywiście zrobił o tym film. Z Michałem Sumińskim, gospodarzem pamiętnego Zwierzyńca, który opowiada o swoich spotkaniach z przyrodą.
- Wcale nie trzeba wyjechać do Egiptu, aby odkryć coś fascynującego - mówi Malinowski. - Trasa pochylniami do Buczyńca jest niesamowita. Warto przeżyć taką przygodę.
Filmy Sławomira W. Malinowskie będzie można oglądać już wkrótce w telewizji "Planete".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto