Spowodowali pożar kamienicy w Braniewie, podpalając materac? Ewakuowano 20 mieszkańców

- Najprawdopodobniej ktoś podpalił znajdujący się pod drzwiami materac. W chwili przyjazdu straży pożarnej budynek był zadymiony. Przystąpiono do ewakuacji mieszkańców – relacjonowali zdarzenie, do którego doszło w budynku przy ul. 9 Maja 55, późnym wieczorem 27 lipca 2021 r. strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Braniewie.

Tuż przed godziną 21 tego dnia otrzymali zgłoszenie o pożarze, który rozpoczął się na drugiej kondygnacji, powodując konieczność wyprowadzenia z budynku ok. 20 osób. Cztery z nich – lokatorzy mieszkania, pod którego drzwiami spłonął materac, skierowano do lokalu zastępczego na tę noc.

Pożar plebanii w Nowym Stawie. Nie żyje ksiądż

Akcja gaśnicza z udziałem 4 samochodów Państwowej Straży Pożarnej w Braniewie, strażaków z Wojskowej Straży Pożarnej oraz funkcjonariuszy policji i załogi Zespołu Ratownictwa Medycznego, zakończyła się około godz. 22.15.

Policjantom z Komendy Powiatowej Policji w Braniewie szybko udało się zatrzymać 2 mężczyzn podejrzanych o podłożenie ognia w kamienicy. Mieli oni spowodować pożar, który „zagrażał życiu i zdrowiu mieszkańców oraz mieniu w wielkich rozmiarach”.

- Jedynie wskutek szybkiej interwencji odpowiednich służb oraz samych pokrzywdzonych, to jest mieszkańców mieszkania, pod którego drzwiami wejściowymi doszło do wzniecenia ognia, którzy widząc dobywające się kłęby dymu, wezwali te służby, rozwijający się pożar nie rozprzestrzenił się na pozostałą część budynku – tłumaczy prokurator Iwona Piotrowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Elblągu.

Straty wstępnie oszacowano na ok. 3 tysiące złotych, a śledczy motywację domniemanych podpalaczy określają ogólnie jako „konflikt” między jednym z nich, a lokatorami mieszkania, pod które podłożyli ogień. Wobec podejrzanych na wniosek Prokuratury Rejonowej w Braniewie, tamtejszy sąd rejonowy zastosował tymczasowe aresztowanie na 3 miesiące.

- Zatrzymanym w sprawie sprawcom za popełnienie zarzucanych im czynów grozi bardzo surowa kara pozbawienia wolności w wymiarze od 1 roku do 10 lat. Aktualnie w sprawie realizowane są dalsze niezbędne czynności procesowe zmierzające do kompleksowego wyjaśnienia okoliczności zaistniałego zdarzenia –

zaznacza prok. Iwona Piotrowska.