Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Elblągu: zwodowano pierwszy polski galeon i budowano okręty dla Chin. ZDJĘCIA

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
Przemysław Świderski
W czasach PRL w Elblągu królowała biała flota. Niestety, królowała tylko na bardzo krótkich dystansach. Z miejskiego portu można było popłynąć do Krynicy Morskiej, ulubionego od wielu lat przez elblążan kurortu na Mierzei Wiślanej albo Kanałem Elbląskim do Ostródy lub Iławy.

Morska kariera Elbląga trwała długo, bo aż 700 lat – od wieku XIII do XX. Jej definitywny (jak sądzono przez lata) kres położyła dopiero II wojna światowa i granica, która odcięła miasto od pełnego morza. – Był czas, gdy skutecznie rywalizowaliśmy z samym Gdańskiem, i to nie tylko w kwestiach portowych, ale w całej gospodarce morskiej. To w elbląskiej stoczni zwodowano, 15 czerwca 1572 roku, pierwszy polski okręt wojenny – galeon „Smok” – mówi pan Andrzej, pasjonat historii miasta.

Jak głosi legenda, „Smok” nazywany także „galeonem Zygmunta Augusta” (powstał pod koniec panowania ostatniego z Jagiellonów) został spalony w 1577 roku, podczas ataku gdańszczan na Elbląg.

– Nasze miasto trwało wiernie przy Rzeczypospolitej, której Gdańsk wypowiedział posłuszeństwo. Miasto nad Motławą, dążąc do uniezależnienia się od Korony, związało się w tym czasie sojuszem z Danią. Król Stefan Batory ogłosił więc banicję Gdańska i nakazał skierowanie polskiego handlu morskiego do Elbląga, miasta, które nie splamiło się zdradą. Król Stefan bardzo cenił Elbląg – opowiada mężczyzna.

Niestety, co podkreślał nasz rozmówca, wtargnięcie wojsk rosyjskich na wschodnie rubieże Rzeczypospolitej zmusiło Batorego do zawarcia ugody z Gdańskiem, który dość tanio okupił swoją zdradę – składając hołd monarsze i płacąc mu 200 tysięcy złotych kontrybucji. Kilka lat później, w 1585 roku, Gdańsk odzyskał wszystkie swoje prawa i wolności (przyznane jeszcze przez króla Kazimierza Jagiellończyka), stając się najbardziej uprzywilejowanym i wpływowym miastem w Polsce.

– Chyba to właśnie wtedy zakończyła się rywalizacja Elbląga z Gdańskiem o to, które z miast będzie pierwszym ośrodkiem morskim Rzeczypospolitej. Rywalizacja ta okazała się szczęśliwa dla Gdańska – przyznaje ze smutkiem pan Andrzej.

Zauważył jednak, iż elblążanie i ich miasto długo jeszcze nie dawali pola swoim zachodnim sąsiadom. Nawet jeśli musieli w końcu uznać wyższość gdańskiego portu nad elbląskim, to dynamicznie rozwijający się w Elblągu przemysł stoczniowy stanowił dużą konkurencję dla gdańskich stoczni.

– Zaczątkiem stoczni były powstałe w 1837 roku, już za niemieckich czasów, Zakłady Schichaua, które szybko przekształciły się w największy koncern przemysłowy w Prusach Wschodnich i zarazem jeden z największych w całych Niemczech. Pod koniec XIX wieku firma ta zatrudniała około 3 tysięcy pracowników, którzy produkowali maszyny parowe, lokomotywy, a także statki specjalne, handlowe i okręty wojenne – między innymi torpedowce i łodzie podwodne. Te ostatnie były towarem eksportowym Elbląga – trafiały do 13 państw, głównie europejskich, ale nie tylko. Okręty z Elbląga ceniły sobie bardzo marynarki wojenne Chin, Japonii, Argentyny, Brazylii, a nawet Stanów Zjednoczonych – podkreśla Maria Kasprzycka, była dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu.

By pokazać potęgę stoczni Schichaua warto zapamiętać tylko liczbę statków w niej wyprodukowanych od 1885 do 1945 roku. Jak podaje portal port.elblag.pl, było ich (bagatela!) 1634. W czasie II wojny światowej produkcja osiągnęła apogeum, przestawiając się jednocześnie na tory wyłącznie militarne. Z elbląskiej stoczni wypływały wówczas prawie wyłącznie łodzie podwodne i torpedowce.

Jakby zapatrzony w sukces przemysłu stoczniowego, ocknął się z letargu także port elbląski. W latach 30. XX wieku z portowych nabrzeży odpływały statki z węglem, koksem, żelazem, paszami, nawozami oraz materiałami budowlanymi. Do Elbląga przypływały także obce statki z towarami – przede wszystkim ze zbożem, mąką, tytoniem. Ten ostatni towar odgrywał bardzo ważną rolę w gospodarce miasta.

– To w Elblągu mieściła się największa w Europie fabryka cygar i innych wyrobów tytoniowych. Była to potężna firma, która produkowała rocznie sto milionów cygar – informuje była dyrektor elbląskiego muzeum.

Zapalający luksusowe cygara skręcone z tytoni pochodzących z Holenderskich Indii Wschodnich (dzisiejsza Indonezja) elblążanie mogli w 1937 roku z dumą przeczytać w miejscowej prasie, że ich port odnotował w poprzednim roku rekordowy obrót – pół miliona ton.

Ale to był już jego łabędzi śpiew. Dwa lata później rozpoczęła się II wojna światowa, która w 1945 roku przywróciła Elbląg Polsce, ale która też na długie lata odcięła miasto od morza.

Stało się tak w wyniku faktycznego zamknięcia dla żeglugi Cieśniny Pilawskiej (znajdującej się sowieckiej części Zalewu Wiślanego), przez którą wiodła droga na otwarte morze i dalej do portów Morza Bałtyckiego. Władze Polski Ludowej chciały, choć częściowo, zrekompensować Elblągowi utratę dawnego szlaku żeglugowego uruchomieniem śródlądowego szlaku wodnego do Gdańska, ale inwestycja ta okazała się z wielką klapą, przynajmniej z punktu widzenia rozwoju elbląskiego portu.

Dość powiedzieć, że jego obroty wyniosły w 1951 roku 20 tysięcy ton, a więc zaledwie 4 proc. obrotów z rekordowego roku 1936! Jak podaje Tadeusz Palmowski, naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego, w swojej pracy „Port elbląski dawniej i współcześnie”, w latach następnych udało się nieco zwiększyć ten obrót – do 116 tysięcy ton, ale i tak stanowiło to niespełna 25 proc. obrotów sprzed wybuchu wojny.

W czasach PRL w Elblągu królowała biała flota. Niestety królowała tylko na bardzo krótkich dystansach. Z elbląskiego portu można było popłynąć do Krynicy Morskiej, ulubionego od wielu lat przez elblążan kurortu na Mierzei Wiślanej albo Kanałem Elbląskim (będącym niegdyś ważnym szlakiem handlowym) do Ostródy lub Iławy.

Sytuacja zmieniła się po 1989 roku, gdy nowe warunki polityczne i gospodarcze przyniosły między innymi reaktywowanie Kapitanatu Portu w Elblągu. W latach następnych znacznie zwiększono jego obszar, a 27 maja 1996 roku uruchomiono morskie przejście graniczne.

W latach 90. ubiegłego wieku wzrosła też znacznie liczba statków zawijających do Elbląga. Tadeusz Palmowski podaje, że w rekordowym roku 1997 było ich 1883. Przez port w Elblągu przechodziły w tych latach: węgiel, materiały budowlane, tłuczeń granitowy, cegły. A do leżącego po drugiej stronie Zalewu Wiślanego Kaliningradu trafiały z elbląskiego portu artykuły spożywcze (kakao, napoje chłodzące, cukier).

Obecnie, z powodu agresji Rosji na Ukrainę, statki do Kaliningradu, ani z Kaliningradu, już nie płyną. Miasto czeka natomiast na otwarcie - 17 września - kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, która to inwestycja otworzy przed elbląskim portem nowe możliwości rozwoju. Stanie się tak przede wszystkim dzięki wolnemu dostępowi do otwartego morza.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto