Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Automobilizm. Powrót Wojciecha Zaborowskiego

Artur Dryhynycz
<b>W 1998 roku Wojciech Zaborowski miał groźny wypadek. Wydawało się wówczas, że już nigdy nie będzie w stanie powrócić do rajdowego sportu. </b><p> Wypadek miał miejsce podczas Rajdu Karkonoskiego, ...

<b>W 1998 roku Wojciech Zaborowski miał groźny wypadek. Wydawało się wówczas, że już nigdy nie będzie w stanie powrócić do rajdowego sportu. </b><p>
Wypadek miał miejsce podczas Rajdu Karkonoskiego, ostatniej eliminacji rajdowych mistrzostw Polski. Stało się to w chwili, gdy młody (rocznik 1973) kierowca ze Szczytna właśnie odniósł swój największy życiowy sukces: został drugim wicemistrzem Polski w grupie N. Jak na ironię w Karkonoskim o nic już nie musiał walczyć. Pojechał, ,żeby się przejechać", bo trzeciego miejsca nikt mu już nie mógł odebrać. Chwila nieuwagi na pierwszym odcinku specjalnym, kraksa - kosztowały go kilkanaście miesięcy bolesnej rehabilitacji.<p>
<b>Początki bywają trudne</b><p>
Rajdową karierę Wojciech Zaborowski rozpoczął w 1996 r. Startując na Oplu Kadecie nie ukończył żadnej eliminacji. Płacił frycowe, ale i zbierał doświadczenia. Bogatszy o nie i o nowy samochód (Opel Astra) przystąpił do kolejnego sezonu. Zdobył w klasie N-3 mistrzostwo Polski i... został dostrzeżony przez fachowców. W 1998 r. wszedł w skład zespołu Hołowczyc Management i przesiadł się do Mitsubishi Lancera Evo 3. Wydawało się, że rajdowy świat stanie przed nim otworem. Kraksa podczas Karkonoskiego przekreśliła te nadzieje. <p>
<b>Nie przestał marzyć</b><p>
Leżąc w ciężkim stanie we wrocławskim szpitalu, marzył o powrocie na rajdowe trasy. Gdy jako tako doszedł do siebie, był gotów wziąć pożyczkę na zakup rajdowego auta. Okazało się to jednak niepotrzebne: Zaborowski ponownie skontaktował się z Krzysztofem Hołowczycem i stanęło na tym, że zespół najlepszego polskiego kierowcy - Wizja TV Turning Point - użyczy zawodnikowi ze Szczytna samochód Subaru Impreza WRX (na razie tylko na Rajd Kormoran). - Dostanę auto prawdopodobnie dzień przed Kormoranem. To powinno wystarczyć. Trzeba przejechać te 50 kilometrów, żeby się wczuć w samochód - twierdzi Zaborowski. <p>
Udział w rajdach jest związany z olbrzymimi kosztami. Paliwo, opony, serwis, to wszystko pochłania masę pieniędzy. - Poprzednio jeździłem na ogólnie dostępnej benzynie 98-oktanowej. W Kormoranie po raz pierwszy wleję do zbiornika specjalną, rajdową benzynę, dużo droższą od zwykłej. Do tego dochodzi jeszcze 12 opon (trzy komplety), które zedrę podczas rajdu. No i koszty serwisu. To wszystko zapewni mi Wizja Turning Point. <p>
<b>Dojechać do mety</b><p>
Zaborowski na razie cieszy się, że chodzi o własnych siłach. Zdaje sobie sprawę, że ostatnie kilkanaście miesięcy oddaliło go od sportowych sukcesów. - Chcę ukończyć rajd. Na razie nie myślę o wygrywaniu. Cieszy mnie sama myśl, że znów się mogę ścigać. I pokazać wszystkim , że już dobrze się czuję. Chcę też wyprowadzić z błędu tych, którzy myślą, że będę się bał, że nie jest już ze mnie ten sam Wojtek co kiedyś. Mam nadzieję, że wszystko co złe, minęło. Nie chcę do tego wracać. A co będzie dalej, zobaczymy. O tym jeszcze z Krzyśkiem (Hołowczycem - red.) nie rozmawiałem. Jeśli dobrze wypadnę w Kormoranie i otrzymam ciekawą propozycję, to nie odmówię.<p>

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto