MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Były kartki na jedzenie, teraz mamy na leczenie

Tomasz Sosnowski
Rozdawane bony reglamentacyjne do złudzenia przypominają znane z PRL kartki żywnościowe
Rozdawane bony reglamentacyjne do złudzenia przypominają znane z PRL kartki żywnościowe
Lekarze rozpoczęli wczoraj akcję rozdawania bonów reglamentacyjnych na świadczenia medyczne w 2001 roku. Do złudzenia przypominają znane z PRL kartki żywnościowe.

Lekarze rozpoczęli wczoraj akcję rozdawania bonów reglamentacyjnych na świadczenia medyczne w 2001 roku. Do złudzenia przypominają znane z PRL kartki żywnościowe. W całym kraju zamierzają rozdać do niedzieli około miliona kartek, a w naszym województwie ponad 20 tys.

Akcję przygotował Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Chce w ten sposób zwrócić uwagę na fatalny stan naszej służby zdrowia. Czy z bonem w dłoni będzie można skorzystać z porady lekarza, lub wykonać badanie?

- Myślę, że z bonem, czy bez niego, zawsze będzie można przyjść do lekarza po poradę. Pomagamy pacjentom przetrzymać te trudne czasy reformy służby zdrowia. Zgodnie z obowiązującymi nas obecnie przepisami, czasem powinniśmy odmówić, ale tego nie robimy i leczymy chorych jak tylko możemy - wyjaśniła nam dr Barbara Chwała, koordynująca w Olsztynie akcję rozdawania bonów.

Związek organizuje akcję, by otworzyć oczy nie pacjentom, ale politykom i osobom decydującym o kształcie naszej służby zdrowia.

- Może uda się nam wywrzeć przez społeczeństwo nacisk na parlamentarzystów i wszystkich decydentów, bo w obecnej sytuacji służby zdrowia może się zdarzyć, że kartki na leczenie wejdą na stałe - mówi Tadeusz Politewicz, przewodniczący OZZL na Warmii i Mazurach.

Lekarz wojewódzki, pragnąc uspokoić mieszkańców naszego regionu wyjaśnia, że bony nie są dokumentem, na podstawie, którego lekarze będą przyjmować chorych.

- Na pewno nie wejdą do użytku - zapewnia Wojciech Szadziewicz, lekarz wojewódzki. - Jednak edycja kartek w takiej ilości świadczy o ogromnej determinacji środowiska lekarskiego i chęci zwrócenia uwagi na niedofinansowanie usług medycznych. Boję się tylko, że część osób weźmie bony na serio, a to spowoduje niepotrzebne zamieszanie - dodaje.

Szef związku lekarzy przyznaje, że kartki są tylko przestrogą.

- Nie chcę, by stało się to rzeczywistością - stwierdza Tadeusz Politewicz.

Akcja Związku Zawodowego Lekarzy jest kolejnym protestem w środowisku medycznym. Cały czas przecież protestują pielęgniarki. Przebywający wczoraj w Lizbonie dr Jerzy Górny, szef Izby Lekarskiej na Warmii i Mazurach, rozdawanie bonów skomentował tak: lepiej protestować w taki sposób niż odchodzić od łóżek pacjentów.

- Protesty są wywołane ograniczonym dostępem pacjentów do świadczeń medycznych. W całym systemie jest po prostu na to za mało pieniędzy - dodaje Jerzy Górny.

Lekarze liczą, że ta akcja, w przeciwieństwie do protestów anestezjologów sprzed dwóch lat i obecnie trwających rozmów pielęgniarek z rządem, odniesie skutek.

Dyrektorzy niektórych szpitali ze smutkiem patrzą na protestujących dziś lekarzy. Tym bardziej, że sposób w jaki pokazują swoje niezadowolenie, przypomina im zapomniane wydawałoby się czasy PRL.

- Kiedyś kartki były na prawie wszystkie artykuły. Lekarze pokazują nam dziś, że reforma służby zdrowia jest konieczna, żeby takiej reglamentacji nie było. Proszę spojrzeć na półki sklepowe uginające się od towarów. Aby to było możliwe, trzeba było uwolnić rynek. Teraz bony, które rozdają lekarze, powinny wszystkim przypomnieć tamte czasy - uważa Marek Załęski, dyrektor olsztyńskiego Szpitala MSW.

Tragiczny stan służby zdrowia skutkuje tym, że dyrektorom szpitali brakuje pieniędzy. W związku z tym lekarze zastanawiają się nad swoją przyszłością. W olsztyńskim szpitalu wojewódzkim przynajmniej 12 lekarzy nie przyjęło nowych propozycji umów o pracę. Jak się dowiedzieliśmy, nie godzą się z propozycją wyłączenia ,trzynastek" z przyszłorocznego wynagrodzenia.

- Trwają negocjacje z dyrekcją i liczę na to, że lekarze nie odejdą ze szpitala. Na porozumienie się mają ponad trzy miesiące. Jednak jeśli do tej pory nie się dogadają, wygasną ich umowy o pracę - wyjaśnia Antoni Kołakowski, ordynator ortopedii w WSS w Olsztynie.

Zdaniem lekarzy wszystkie problemy służby zdrowia załatwiłoby podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne do 10 procent. Niektórzy mówią, że podniesienie jej w tym roku o 0,25 procenta jest śmieszne. Inni jednak twierdzą, że to dobry znak. Przyznają jednak, że podniesienie jej już o 1 procent realnie poprawiłoby stan naszej służby zdrowia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto