Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia obrazu Juliusza Kossaka

Marek Książek
Fot. Beata Zaborowska
Fot. Beata Zaborowska
Olsztyński architekt Witold Czajkowski postanowił ujawnić publicznie, że jest prawnukiem Juliusza Kossaka. Nie ma już powodu ukrywać tego dalej, ponieważ najcenniejsza jego pamiątka po sławnym przodku, obraz Koń z ...

Olsztyński architekt Witold Czajkowski postanowił ujawnić publicznie, że jest prawnukiem Juliusza Kossaka. Nie ma już powodu ukrywać tego dalej, ponieważ najcenniejsza jego pamiątka po sławnym przodku, obraz Koń z rzędem idzie pod aukcyjny młotek.

- Właśnie pod tym obrazem urodziłem się przy ulicy Obozowej 6 we Lwowie, gdzie mieścił się znany w środowisku artystów salonik najukochanszej córki Juliusza - Zofii. Imię Zofia nosiła też moja matka, bo było popularne w rodzinie - opowiada pan Witold.

Obraz zatytułowany Koń z rzędem powstał w 1895 roku, a więc ponad wiek temu. Jego dzieje wiążą się z historią sławnego rodu malarzy. Jego świetność zapoczątkował Juliusz Kossak, twórca szkoły polskiego malarstwa.

Juliusz, najmłodszy syn lwowskiego sędziego, który sam miał zostać jurystą, ale natura pociągnęła go do szkicownika i palety. Zarabiał na życie malowaniem koni po dworach i w ten sposób poznał przyszłą żonę - Zofię z Gałczyńskich, córkę bogatego ziemianina z Wielkopolski.

Ich ślub krewni panny młodej potraktowali jako mezalians, bo oto dziedziczka pokaźnego majątku z dnia na dzień została tylko malarzową. Dla zauroczonej osobowością i talentem męża Zofii nie miało to znaczenia, zwłaszcza że jej ojciec zafundował im wyprawę do Paryża.

Tam Jul poznał plejadę znanych artystów i mógł szlifować swój talent. I właśnie w Paryżu, przy akompaniamencie sylwestrowych petard Zofia urodziła mu dwóch synów: Wojciecha i Tadeusza. Ten pierwszy miał w metryce wpisany rok 1856, ale drugi już 1857. W Paryżu urodził się również trzeci syn Kossaków, Stefan. Natomiast córka Zofia przyszła na świat w 1861 roku już w Warszawie. Podobnie jak rok później druga córka Jadwiga.

Na akwareli, której próżno szukać w wystawowych i muzealnych katalogach, Mistrz umieścił swój autoportret i namalował konia w strojnej uprzęży. Zgodnie z przysłowiem, że konia z rzędem daruje się temu, kto się czymś szczególnie wyróżni. W tym wypadku na tak szczególną, choć tylko namalowaną nagrodę zasłużyła córka Juliusza Zofia, wtedy już po mężu Romańska.
- Otrzymała ten obraz z okazji urodzenia pierwszego dziecka po trzynastu latach od zamążpójścia - wyjaśnia Witold Czajkowski. Tym dzieckiem była Maria Romańska.

Z dokumentów przechowywanych przez pana Witolda wynika, że wnuczka Juliusza przyszła na świat 24 października 1895 roku. Urodziła się w uwiecznionym na obrazie dworku w Uładówce na Podolu, który był częścią posiadłości hrabiego Alfreda Potockiego. Dobrami tego arystokraty zarządzał właśnie Kazimierz Romański, mąż Zofii Kossakówny. Również w Uładówce sto lat temu urodziła im się druga córka - Zofia, czyli matka Witolda Czajkowskiego.

- Mój dziadek Kazimierz Romański dorobił się w Uładówce na tyle, że około 1904 roku nabył majątek w Hrusiatyczach na Rusi Halickiej. Wielokrotnie w w jego dworze bywali Kossakowie, co Wojciech Kossak opisał w Listach do żony i przyjaciół, a Magdalena Samozwaniec w książce Maria i Magdalena. Obraz Koń z rzędem wisiał w Hrusiatyczach na honorowym miejscu aż do 1909 roku, gdy dziadek Romański zbankrutował i cały jego majątek poszedł pod młotek. Ale obraz pozostał - opowiada pan Witold.

Co się stało? Historia jakby żywcem wyjęta z dzisiejszego polskiego kapitalizmu. Oto Kazimierz Romański wziął kredyt z banku na zakup nasion buraka cukrowego. Wystawił elegancki dwór, stajnię, laboratorium, ale inwestycja nie zwróciła się ze względu na ostrą konkurencję, zaś bank upomniał się o spłatę pożyczki. Tak oto początkujący biznesmen znów musiał zdać się na łaskę hrabiego Potockiego.

Razem z żoną Zofią i już trojgiem dzieci przenieśli się do Nowosielicy, gdzie Romański ponownie został skromnym zarządcą. Jego praktykantem był wówczas młody Stefan Szczucki, w którym zakochała się kolejna Zofia Kossakówna, wnuczka Juliusza, ale po synu Tadeuszu. Ta sama, którą znamy jako pisarkę Zofię Kossak-Szczucką. To ona w książce Dziedzictwo,w odniesieniu do potomków dziadka, użyła ironicznego sformułowania owoce mezaliansu.

Kazimierzowi Romańskiemu nie było dane dożyć sędziwego wieku. Gdy w 1911 roku na zamku w Starokonstantynowie Wołyńskim wznosił toast na cześć solenizantki Anny Kossak, zabił go zawał serca. Po jego śmierci Zofia Romańska wraz z dziećmi i obrazem przeniosła się do kamienicy przy ul. Obozowej 6 we Lwowie, gdzie w sierpniu 1927 rok urodził się Witold Czajkowski, znany olsztyński architekt.

- W tym saloniku kolejne panny z rodu chwaliły się kandydatami na mężów, tam Wojciech Kossak portretował gości, a jego córka Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, zwana przez nas Lilką, recytowała swoje wiersze. Nie słuchałem ich, bo mnie nudziły - żartuje pan Witold.
Jego ojciec Wincenty Czajkowski zginął po 17 września 1939 roku, gdy szedł ze swoim oddziałem w kierunku granicy z Węgrami i po drodze doszło do walki z jakimś oddziałem, jak to potem oficjalnie określono.

Lwów dwukrotnie zajmowała Armia Czerwona, ale na szczęście omijała salonik przy Obozowej. Podczas okupacji nie zachodzili tam również oficerowie niemieccy, choć z pewnością nazwisko Kossak nie było im obce. Tylko podczas bombardowań Konia z rzędem znoszono do piwnicy. Ten obraz traktowany był w rodzinie ze szczególną troską.

W pierwszą rocznicę zakończenia II wojny światowem Lwowem wstrząsnęły nowe wybuchy. Tym razem był to salut altyleryjski dla uczczenia 9 maja. Zofia Kossak-Romańska, córka Juliusza, tak się przejęła tą kanonadą (myślała, że znów wybuchła wojna), że zmarła nagle na zawał serca. Tak jak jej mąż, choć przeżyła go o 35 lat.

- Po śmierci babki mieliśmy dwa wyjścia: jechać w stronę wschodzącego słońca albo na zapad, czyli zachód. Wybraliśmy to drugie. Obraz pojechał z nami do Gdańska, a potem z moją matką, bratem i ciotką Marią Romańską do Kluczborka, gdzie ciotka zmarła bezpotomnie w 1966 roku. Ja zostałem w Sopocie, tam skończyłem gimnazjum, a potem studiowałem na Politechnice Gdańskiej - wspomina Czajkowski.

Po śmierci jego matki w Raciborzu (1983 rok) i brata Kazimierza (1988 rok) obraz znalazł się w Olsztynie. Zgodnie z wolą brata pan Witold przekazał go swej córce Elżbiecie, która przyciśnięta koniecznością życiową postanowiła Konia z rzędem wystawić na aukcji. Choć jest to dzieło Kossaka, jego wartość nie przyprawi o zawrót głowy. Akwarela z czasem płowieje i dlatego jest nieco mniej cenna niż obrazy olejne, jakie malował choćby Wojciech Kossak, współautor Panoramy Racławickiej. Ale nazwisko Kossak samo w sobie jest cenne.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto