Region. Dziura w budżecie województwa

W budżecie województwa zieje wielką pustką. Na koniec roku zadłużenie regionu wyniesie 18 993 011 zł. Długi mają prawie wszystkie gminne samorządy.

Samorząd Województwa w tym roku weźmie, na pokrycie deficytu kredyt na 10,2 mln zł.
- Sytuacja jest poważna, nie możemy już zaciągnąć następnego kredytu -mówi Marek Baumann, skarbnik województwa. Grozi to utratą płynności finansowej. Tymczasem wciąż nie wiadomo jaki będzie budżet państwa.

- Rząd zbyt optymistycznie oszacował wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych - twierdzi marszałek Andrzej Ryński. Nie dostaniemy ich, obcięto nam także dotacje ogólne. Wygląda na to, że w przyszłym roku nie będzie lepiej.

Tegoroczny kredyt zaciągnięty na trzy lata posłuży m.in. na spłatę (ok. 4,3 mln zł) tegorocznej raty wcześniejszego kredytu. Reszta zaś na bieżące wydatki.
Już teraz wytyczne do projektu przyszłorocznego budżetu województwa warmińsko-mazurskiego zakładają obniżenie o połowę dotacji dla niektórych instytucji. Mniej pieniędzy będzie m.in. na biblioteki, kulturę i transport sanitarny.

Olsztyn, stolica regionu we wrześniu miała ponad 30,1 mln zł. długu przy planowanych dochodach ponad 403 mln zł.
- Gdybym prowadził swoją firmę w podobny sposób jak władze zarządzają miastem, już dawno miałbym komornika na karku - ocenia jeden z olsztyńskich przedsiębiorców. - Tam nikt chyba nie myśli długofalowo, a przecież miasto to duża firma. Ciekawe kiedy zastawią Ratusz.

- Sytuacja jest zła - przyznaje Jerzy Małkowski, przewodniczący Rady Miasta. - I nie jest to tylko wynik mniejszych dotacji rządowych, ale także wadliwie konstruowanych budżetów począwszy od 1999 r. Przekładano w nich niedokończone inwestycje, wpadliśmy w spiralę długu. Trzeba zacząć oszczędzać od wydatków samego urzędu, przejrzeć uważnie wszystkie wydatki w spółkach miasta. Tylko do komunikacji miejskiej dokładamy 6 mln zł.

W Elblągu sytuacja nie jest tragiczna, ale już po pierwszym półroczu widać było zagrożenia. Między innymi, ze sprzedaży mienia komunalnego do kasy wpłynęło zaledwie 4,8 mln zł, z zaplanowanych 14,5 mln zł. W ofercie miasta znajdują się nieruchomości o wartości prawie 9,4 mln zł, jednak wobec niewielkiego zainteresowania nimi, uzyskanie tej kwoty do końca roku nie wydaje się możliwe.

Zagrożone są także dochody z podatku dochodowego od osób fizycznych. Sytuację poprawiłoby jedynie stworzenie nowych miejsc pracy.
Budżet miasta wynosi obecnie 276 mln 33 tys. 419 zł i jest wyższy od wielkości przyjętych na początku roku o 11,53 proc. Wykonanie dochodów za 8 miesięcy wyniosło 65,6 proc. Największy niedobór odnotowano w dochodach własnych - 54,2 proc.
- Deficyt budżetowy na koniec roku może wynieść 2,7 proc., czyli ok. 7 mln zł - prognozuje Zbigniew Pater, skarbnik miasta.

W Kętrzynie ubiegły rok udało się zamknać 800-tysięczną nadwyżką w kasie miasta, ale raczej nie ma szans, aby ów wyczyn udało się powtorzyć w tym roku. A wszystko z powodu nie wywiązywania się budżetu państwa ze swoich zobowiązań. - Nadal czekamy na prawie 500 tys. zł na dodatki mieszkaniowe - mówi burmistrz Tadeusz Mordasiewicz - Systematycznie maleją dochody z podatków od osób fizycznych.

W ponad połowie dochody Kętrzyna, które w tym roku zaplanowano na ok. 28 mln zł, to dochody własne. Przez sześć miesięcy miasto wydało nieco ponad połowę swoich pieniędzy.
- Jeżeli pieniądze z podatków będą dzielone tak jak teraz, czyli w Warszawie, to idea samorządności stanie pod wielkim znakiem zapytania - przewiduje burmistrz.

W Iławie w sierpniu radni zdecydowali o zaciągnięciu 1 mln złotych kredytu, aby załatać dziurę w budżecie. Powód podobny jak w innych gminach - nie dostają z budżetu państwa należnych pieniędzy na dodatki mieszkaniowe, na oświetlenie ulic, pieniędzy z podatków od osób fizycznych. Tylko w tym ostanim przypadku państwo winne jest gminie ok. 1,3 mln zł.

Mrągowo należy do nielicznych miast, które mają szansę zbilansować przychody z wydatkami.
- Na koniec sieprnia mieliśmy nadwyżkę ponad 152 tys. zł. - mówi Teresa Gromadzka, skarbnik miasta Mrągowa. - Mimo, że zaciągneliśmy pięcioletni kredyt inwestycyjny na 159 tys. zł.
Kasę miasta ratowały jednak wpływy ze sprzedaży gruntów - 3 mln zł.

- Wielka wyprzedaż to nie sposób na dziury w budżecie - konkluduje radny Wojciech Glinka.
Roczny budżet małej gminy Miłomłyn, to nieco ponad 6,5 mln zl. Wydatki planowali o 200 tys. złotych niższe. Gmina ma 600 tys. długu, z kolei dłużnicy zalegają jej na 800 tys. zł. - Jak zamkniemy rok na zero, to będzie i tak bardzo dobrze - stwierdza burmistrz Stanisław Gorczyca.

W budżecie województwa warmińsko-mazurskiego przychody przekroczą 147 mln zł., podczas gdy na początku roku planowano je na 121 mln zł. Wydatki osiągną kwotę 153 mln zł, wobec planowanych 124 mln zł. Spłata zadłużenia wraz z odsetkami pochłonie w przyszłym roku 10,7 mln zł. Dla ratowania sytuacji o połowę zmniejszono dotacje dla wielu instytucji, np. kulturalnych. Urzędnicy samorządu wojewódzkiego nie mogą liczyć na żadne podwyżki.

Stanisław Gorczyca burmistrz Miołmłyna:

- Gminy nie magą wciąż zaciągać kredytów na pokrycie swoich bieżących wydatkow, bo to droga do nikąd. Takie postępowanie przypomina zjadanie własnego ogona. Ponadto zgodnie z przepisami gminy mogą wziąć pożyczki jedynie do 15 proc. wielkości swego rocznego budżetu. Prawdziwemu rozwojowi gminy służą jedynie kredyty inwestycyjne, za które remontuje się drogi, buduje się oczyszczalnie lub szkoły.