Szkoła w telewizji

Dylewo w gminie Grunwald pozna dziś cała Polska. Wieś będzie bohaterem programu Elżbiety Jaworowicz ,Sprawa dla reportera".
Dzisiejsza ,Sprawa dla reportera" jest poświęcona likwidacji małych szkół wiejskich.

Nauczyciele z Dylewa mówią, że są tego dobrym przykładem, ponieważ od ponad roku walczą o szkołę. Likwidacji Szkoły Podstawowej w Dylewie nauczyciele próbowali zainteresować Elżbietę Jaworowicz już wcześniej.

- Udokumentowaliśmy sprawę i wysłaliśmy materiały do redakcji ,Sprawy dla reportera" - przypomina sobie Jolanta Pych, nauczycielka z Dylewa. - Nasze zabiegi wspierało Centrum Inicjatyw Oświatowych w Warszawie.

Sygnał, że autorka kontrowersyjnych programów chciałaby się z nimi spotkać, nadszedł kilka tygodni temu. Nauczyciele zostali zaproszeni do Warszawy. Spotkali się najpierw z asystentem Elżbiety Jaworowicz, potem z nią samą. Temat wyraźnie ją zainteresował. Umówili się na nagranie. Mieszkańcy Dylewa zaczęli się przygotowywać do rozmowy o swojej szkole.

- Sprawy dla nas najważniejszej - mówią. - Bo bez szkoły, nie ma wsi.
W ubiegłym roku samorząd gminy Grunwald opracował nową sieć szkół. Spośród ośmiu podstawówek rada zlikwidowała cztery, m.in. w Dylewie. Uczniowie mieli przejść do szkoły w sąsiednim Szczepankowie. W odpowiedzi rodzice i nauczyciele powołali szkołę niepubliczną, w której obecnie uczy się 54 dzieci.

Sytuacja materialna szkoły od początku była dramatyczna. Przez pierwsze cztery miesiące placówka nie otrzymywała żadnych pieniędzy. Potem, zgodnie z ustawą o finansowaniu szkół niepublicznych, gmina pokrywała tylko połowę kosztów utrzymania jednego ucznia.

Dlatego nauczyciele zabiegali o przekształcenie jej w szkołę publiczną. Gdyby to się powiodło, szkoła otrzymywałaby 100 proc. subwencji oświatowej. Radni nie zgodzili się na ten zabieg. Uznali, że gminy nie stać na utrzymanie jeszcze jednej placówki.

- Nie będziemy zajmowali się tą sprawą, dopóki nie zmienią się przepisy o finansowaniu szkół - zapewnia Henryk Kacprzyk, wójt gm. Grunwald.
Tych argumentów nie podzielają ani nauczyciele, ani rodzice. I szczerze mówili o tym w czasie nagrania programu.

Trzy godziny żali do kamery

Ekipa ,Sprawy dla reportera" przyjechała do Dylewa 11 września. Materiał kręcili trzy godziny. Rozmawiali z rodzicami, nauczycielami, dziećmi. W nagraniu wzięli także udział mieszkańcy trzech wsi ze Śląska, Pomorza i Mazowsza. Na co dzień mają te same problemy co i Dylewo: walczą o swoje małe szkoły.

W Dylewie ,Sprawa dla reportera" kręcona była w znanej z innych wydań tego programu konwencji: w centralnym punkcie autorka, nad nią mikrofon atmosfera wiecu. Jaworowicz przez cały czas ,nakręcała" rozmówców, próbując w ten sposób skłonić ich do ostrych wypowiedzi. Chwilami na planie robiło się głośno, chwilami płaczliwie.

Spektakl z metaforą

- Ludzie wyczuli manipulację - mówią świadkowie nagrania. - Niektórzy poczuli się nawet urażeni, że traktuje się ich jak ciemną masę. Dlatego wypowiedzi antysamorządowych było niewiele. Bardziej atakowano politykę oświatową państwa, która doprowadziła do likwidacji małych wiejskich szkół.

Dzieciaki odegrały przed autorką programu szkolny spektakl o brzydkim kaczątku. Bardzo to zainteresowało Elżbietę Jaworowicz, która dopatrzyła się w nim metafory...

W roli czarnego charakteru

- Nasza szkoła traktowana jest jak brzydkie kaczątko, a szkoła w Szczepankowie jak piękny łabędź - nazwał ją po imieniu jeden z uczniów..
Uczniowie zapytani, dlaczego tak bronią swojej brzydkiej - jak określiła ją Jaworowicz - szkoły, szczerze odpowiedzieli: W innych są narkotyki, a w naszej nie. I nasza szkoła jest ładna.

Na nagranie do studia w Warszawie autorka ,Sprawy dla reportera" zaprosiła wójta gminy. Przed wyjazdem Henryk Kacprzyk powiedział reporterowi ,Gazety": Jadę w roli czarnego charakteru.