MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Warmia i Mazury. Gdze jesteś, Grzegorzu?

Paweł Jarząbek
Grzegorza Ciechowskiego poznałem jesienią 1980 r., gdy przychodził do naszego pokoju w toruńskim akademiku nr 7 i namawiał Zbyszka Krzywańskiego (który spał pode mną na piętrowym łóżku), żeby grał w Republice na gitarze.

Grzegorza Ciechowskiego poznałem jesienią 1980 r., gdy przychodził do naszego pokoju w toruńskim akademiku nr 7 i namawiał Zbyszka Krzywańskiego (który spał pode mną na piętrowym łóżku), żeby grał w Republice na gitarze.

Przyglądałem się z piętra Jego grzywce, przysłuchiwałem się, jak z ,Krzywym" uzgadniali akordy ,Sexy Doll", i myślałem sobie, że ten blondyn ubrany na czarno to musi być Ktoś. I to był Ktoś.

Nie znałem Ciechowskiego bliżej, ale wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że był niezwykłym człowiekiem. Byłem na pierwszym koncercie Republiki, potem pracowałem w Od Nowie, którego to klubu ta kapela była flagowym okrętem. Niekiedy przysłuchiwałem się próbom Republiki w piwnicy Od Nowy, i nie śmiałem gęby otworzyć. Z wrażenia.

Nie znałem Go bliżej, bo byłem za szczeniak, bo On onieśmielał. Onieśmielał swoją wielkością, swoją wizją rzeczy różnych, swoją inteligencją. Choć nigdy tego nie okazywał wprost. Po prostu robił swoje.

Grzegorz Ciechowski był wielkim muzykiem. Jego ,Kombinat" to - bez przesady - wkład nie do przecenienia w młodzieżowej walce z totalitaryzmem w początkach lat 80. Jego ,Biała flaga" (z sensacyjną - bodaj jedyną w historii polskiej muzyki rockowej - tak wyrazistą fortepianową solówką) to najmądrzejszy inteligencki rockowy protestsong, jaki nagrano w tym smutnym kraju.

Jego ,Nie pytaj o Polskę" to piosenka sto razy bardziej patriotyczna od tych wszystkich pijackich przyśpiewek, którymi wycieramy sobie buźki przy byle okazji. Wreszcie Jego ,Mamona" to autoironiczny majstersztyk. Zresztą inteligencja i (auto)ironia Grzegorza Ciechowskiego biła tak mocno, że aż bolało. Ale miało boleć.

,Gdzie oni są?" A gdzie ty jesteś, Grzegorzu z Ciechowa? Gdzie? I czemu tak daleko?

Raptem pięć dni temu pisałem felieton do naszego Magazynu. I napisałem, że jeśli w pierwszej dziesiątce rockowej listy przebojów wszech czasów miałaby się znaleźć polska piosenka, to powinna to być ,Biała flaga" Republiki.

Felietonowi dałem tytuł wzięty z cytatu z Fryderyka Nietschego: ,Ulubieńcy bogów umierają młodo, lecz później żyją wiecznie w ich towarzystwie". Nigdy niczego bardziej złowrogo nie przepowiedziałem.

Nie mogę uwierzyć, że Grzegorz Ciechowski nie żyje. Ale jeśli naprawdę tak jest, to z kolei chcę wierzyć, że bogowie słuchają już razem z Nim Jego muzyki. Wielkiej muzyki.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto