MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie o Aleksandrze Grzegorzewskim

Lech Janka
Aleksander Grzegorzewski nie żyje. Do końca swoich dni nie opuszczał koszykarskiego parkietu, szkoląc młodzież i kibicując olsztyńskiej Łączności w walce o ekstraklasę.

Aleksander Grzegorzewski nie żyje. Do końca swoich dni nie opuszczał koszykarskiego parkietu, szkoląc młodzież i kibicując olsztyńskiej Łączności w walce o ekstraklasę.

Wierzył, że doczeka podobnego sukcesu jaki osiągnął 27 lat temu wprowadzając koszykarki Stomilu do elity polskich drużyn. Nie zdążył, przegrał z nieuleczalną chorobą.
Aleksandra Grzegorzewskiego wspominają na naszych łamach jego zawodniczki, byłe koszykarki olsztyńskiego Stomilu.

Anna Tymowska-Raczyńska:

- To był cudowny człowiek. Blisko tysiąc osób na Jego pogrzebie to tylko drobny dowód szacunku ludzi złożony temu niewielkiemu wzrostem, ale olbrzymiemu sercem i dokonaniami, człowiekowi. Ceniłam Go za mądrość i skromność. On nigdy nic dla siebie nie chciał.

To mnie czasami wręcz denerwowało. Znałam Go od 1962 roku. Był trenerem mojego męża, a potem moim. Tak się złożyło, że dzieciństwo miałam bez ojca, On w pełni mi go zastąpił. Takich jak ja dziewczyn było w drużynie więcej, więc traktowaliśmy Go jak najbliższą osobę z rodziny. Olek był na moim weselu, na ślubie naszego syna, a potem na urodzinach wnuczka Maćka. My byliśmy na ślubie Jego syna Marka. Zawsze jeden dzień świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy spędzaliśmy razem. Miał psa Teksa, którym często się opiekowałam, kiedy On musiał wyjeżdżać. Do końca życia zapamiętam, jak mówił: "Człowiek nie może żyć dla siebie, ale dla innych". Wiem, że napisał książkę ,ABC koszykówki". Niestety nie zdążył jej wydać, jest ponoć gdzieś w komputerze.
Będzie mi Go strasznie brakować.

Teresa Jankowska-Wajzer:

- Nie mogłam nie być na pogrzebie pana Aleksandra. Jak tylko dowiedziałam się o jego śmierci, wsiadłam w Montrealu do pierwszego samotolu i przyleciałam do Polski. Serce przynaglało mnie do oddania Mu ostatniego pokłonu. Musiałem zrobić. On przecież mnie wychował. Mój biologiczny ojciec żył i żyje osobno. Miałam tylko mamę i... Pana Aleksandra.

Mnie i wiele moich koleżanek nauczył żyć. Zawsze był bardziej wychowawcą niż trenerem. Czuliśmy się z Nim jak jego córki. Lepiej nas znał niż my same. Wiedział o nas wszystko. Co która przeżywa, jakie ma kłopoty. Wprowadził nas w dorosłe życie bez stosowania nakazów i zakazów. Jego zasługą było, że traktowaliśmy klub jak drugi dom. Sport był dla Niego nie celem, ale środkiem, sposobem na godne życie. Nigdy nie zapomnę naszych wspaniałych wypraw w góry czy spływów kajakowych. To był najcudowniejszy okres w moim życiu.

Aleksander Grzegorzewski był szkoleniowcem wielkiej klasy. Pamiętam, jak po kilku treningach zrezygnowałam. Gdzieś po roku przyszedł do domu i długo przekonywał mamę i mnie do powrotu. Wróciłam. To, że potem dostałam się do kadry i przez cztery sezony grałam ze Stomilem w ekstraklasie to tylko i wyłącznie Jego zasługa.

Danuta Hołowczyc:

- Pan Grzegorzewski był niezwykłym i bardzo skromnym człowiekiem. Chodziłam do podstawówki, którą opiekował się Stomil. Robiono nabory dziewcząt do koszykówki. Znalazłam się w grupie wybranek, bo już wtedy byłam wysoka. Po dwóch latach treningów jako bardzo młoda juniorka trafiłam do pierwszej drużyny, którą opiekował się Pan Aleksander.

Dziewczyny grały jeszcze w I lidze, więc ta nominacja była dla mnie dużym wyróżnieniem. Był nie tylko szkoleniowcem. On nas wychowywał. Wymagał od nas dobrych postępów w nauce, często dopytywał się, jak nam idzie w szkole. Gdy któraś z nas miała jakiś problem, to wysłuchiwał i doradzał jak wyrozumiały ojciec. A nie było to takie łatwe. Przecież byłyśmy młodymi zbuntowanymi nastolatkami, jak większość dziewcząt w tym wieku. On jednak zawsze miał czas i słuchał nas ze stoickim spokojem i niesamowitą cierpliwością. Dzięki Niemu miałyśmy wielkie poczucie bezpieczeństwa. Wiele Mu zawdzięczam. Takich trenerów już od dawna nie ma.

Beata Krupska-Tyszkiewicz:

- Nie spotkałam dotąd drugiego takiego pasjonata koszykówki jak trener Grzegorzewski. Ta gra była Jego wielką miłością. Na treningach i na meczach był zwykle radosny, otwarty i skłonny do wysłuchiwania naszych narzekań czy żali. To On nauczył mnie rzetelności. Zawsze mówił, że jeżeli się już coś robi, to trzeba to robić z sercem i dokładnie. Potem, mimo że grałam już poza Olsztynem, zawsze mogłam liczyć na Jego trafne rady.

Nigdy nie zbywał mnie brakiem czasu. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o Sydney. Był bardzo zmartwiony, że nie pojechałam na olimpiadę. Bardzo to przeżywał, a przecież już dawno nie byłam Jego zawodniczką. To co umiem w koszykówce to głównie Jego zasługa. Wieść o jego śmierci była dla mnie szokiem. Musiałam przyjechać na pogrzeb. Nawet gdybym tego dnia miała grać ważny mecz, to i tak zjawiłabym się w Olsztynie. Inaczej postąpić nie mogłam. Zbyt dużo jestem mu winna.

Pan Aleksander był i pozostanie dla mnie ideałem szkoleniowca.

Aleksander Grzegorzewski

Urodził się 11 września 1923 roku w Częstochowie. Absolwent wydziału stomatologii Akademi Medycznej w Łodzi (1951) oraz studium trenerskiego przy AWF w Warszawie (1971). Koszykarz YMCA Łódź, instruktor Budowlanych Łódź (1953-55). Trener koszykarzy Budowlanych Olsztyn (1955-57), później Spójni i Sparty, przemienionych na OKS i Stomil. W 1961 r. wprowadził olsztyńskie koszykarki do II ligi, a w1974 (po wygraniu wszystkich 36 spotkań!) do ekstraklasy, w której grały przez cztery sezony. W 1971 r. zdobył dla Stomilu tytuł mistrza Polski juniorek (6-krotnie jego juniorki były trzecie).

Po likwidacji sekcji był współorganizatorem i trenerem II-ligowego TSK Olsztyn (do 1997 r.). Szkolił też młodych koszykarzy olsztyńskich Budowlanych (1997-98) i Trójeczki (do końca życia). Wychowawca reprezentantek Polski, m.in.: Hanny Podrzyckiej, Jolanty Grzegorzewskiej, Teresy Jankowskiej-Waizer, Elżbiety Pawlik-Berger, Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz. Organizator kilkunastu kursów instruktorskich.

Odznaczony przez PZKosz m.in. medalem 100-lecia koszykówki (wręczono mu pod koniec lutego, przed meczem Łączności).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto