Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Złote Gody na końcu świata

Władysław Katarzyński
Stanisława i Kazimierz Szajda z przysiółka Molejdy obchodzili w tym roku Złote Gody.
Stanisława i Kazimierz Szajda z przysiółka Molejdy obchodzili w tym roku Złote Gody.
Mieszkają na końcu świata, sto metrów od granicy z Rosją. Stanisława i Kazimierz Szajda z przysiółka Molejdy obchodzili w tym roku Złote Gody. Molejdy w gminie Sępopol to zaledwie kilka zabudowań.

Mieszkają na końcu świata, sto metrów od granicy z Rosją. Stanisława i Kazimierz Szajda z przysiółka Molejdy obchodzili w tym roku Złote Gody.

Molejdy w gminie Sępopol to zaledwie kilka zabudowań. Żyją tu wyłącznie renciści, emeryci i jeden bezrobotny. Autobus nie dochodzi, sklepu ani świetlicy nie ma, żadnych wygód. Kiedy wyjdziesz na ganek i spojrzysz w dal, za kępami drzew widać kontury zabudowań po stronie rosyjskiej.

- Rosjanie nas nie interesują, ani my ich. Każdy ma swoje problemy - odpowiada Stanisława Szajda, kiedy pytamy o sąsiadów zza miedzy.

Po tej stronie rozciągają się uprawne pola majątku Gaj. Po tamtej leżą odłogi. Czasem, kiedy tutaj wojsko lub dzierżawca koszą trawę przy polskim słupku granicznym, u tamtych błyśnie w słońcu szkło lornetki.

Pan Kazimierz pochodzi z Brześcia, dzisiaj Białoruś. Za młodu występował w tamtejszej drużynie piłkarskiej. Zdobyli najpierw tytuł mistrza okręgu, po czym wygrali walkę o I ligę z futbolistami klubu Rydz-Śmigły. W zrobieniu kariery piłkarskiej przeszkodziła mu wojna. Po roku 1945 zamieszkał w Koszalińskiem. Szukał tam pracy.

- Tam poznałem Stasię, łodziankę. Okazało się, że przyszłą żonę - wspomina.

Wzięli ślub. W 1964 roku zdecydowali się przyjechać na Mazury. Spodobało im się w Molejdach. Mieszkańcy pracowali w PGR Gaj.

- O przenosinach zadecydował mąż. A gdzie mąż, tam żona! - mówi pani Stanisława, przytulając się do małżonka.

Małżonkowie wspominają dawne czasy z sentymentem. Stał tutaj poniemiecki pałac, obok rosły piękne drzewa. We wsi był sklepik i świetlica. Budynki nie tak podniszczone jak dzisiaj. Od czasu do czasu organizowano wspólne spotkania młodzieży polskiej i rosyjskiej, wpadali także wojskowi albo myśliwi.

Pałac palił się ze dwa razy. Podczas działań wojennych i w latach 60. Za każdym razem gmach remontowano. A potem wdarł się grzyb i ludzi wyprowadzono gdzie indziej. Kiedy jednak zawalił się dach, budynek rozebrano do fundamentów. Dzisiaj po pałacu zostały tylko ruiny. Syn dawnego właściciela z Niemiec już tu nie zagląda.

W domu państwa Szajdów pełno pucharów i dyplomów sportowych. Sport a głównie piłka nożna to kontynuacja przedwojennej pasji pana Kazimierza.

- Mam dzisiaj 82 lata, ale śledzę wszystkie wydarzenia piłkarskie - mówi dziarski staruszek. I głaszcze puchar, którego zwieńczeniem jest piłka.

Był jednym z założycieli klubu Pogranicze Gaj. Młodzież uprawiała różne dyscypliny, ale największe sukcesy odnieśli futboliści. Bywały lata, że grali w niej przedstawiciele zaledwie trzech rodzin. Pamięta, jak pewien sędzia piłkarski przetarł oczy ze zdumienia, kiedy znalazł w protokole meczu wyłącznie Szczepkowskich, Pałków i Możdżeniów.

- Pewnie myślał, że ma halucynacje! - śmieje się gospodarz.

Dzisiaj Pogranicze związało się z Sępopolem i gra w IV lidze. Pan Kazimierz jest dumny z chłopaków.

Przeżyte razem lata małżonkowie oceniają krótko: pracowite, uczciwe i niebogate życie. On był stróżem, magazynierem, zastępował też okresowo kierownika zakładu rolnego. Ona doiła ręcznie krowy i karmiła świnie.

- A także robiłam wszystko inne, co kazali. Chyba tylko nie byłam w pegeerze księgową! - uśmiecha się pani Stanisława.

Tak im zeszło do emerytury. W tym roku obchodzili jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego. Na Złote Gody zjechała liczna rodzina. A mają pięcioro dzieci, 18 wnuków i trzech prawnuków. Sypnęły się prezenty. Odczytano list gratulacyjny od prezydenta Kwaśniewskiego, podziwiano okolicznościowy medal. Były też gratulacje od władz Sępopola.

Czy wiedzą, że kiedyś będzie tędy przebiegała granica Unii Europejskiej z Rosją? Naturalnie! Oglądają przecież telewizję, czytają prasę. Głównie Gazetę Olsztyńską, bo tam dużo sportu, pasji głowy domu.

Jednak nie tęskno im do tej Unii. Mimo niełatwego życia w przygranicznych Molejdach, cenią to miejsce za ciszę i spokój. I wcale im nie przeszkadza, że niekiedy po tamtej stronie błyśnie szkło lornetki.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto