Wieś Krutyń nad rzeką Krutynią, na trasie popularnego szlaku kajakowego to urocze miejsce. Stanicę PTTK objął tym roku we władanie Józef Koc, kucharz z zamiłowania, fan remontów, radny powiatu mrągowskiego, dyrektor ZOZ-u w Rynie i prezes klubu sportowego "Samuraj" w Mikołajkach.
Na Mazury może przyciągnąć mężczyznę wędkarstwo, żeglarska przygoda, potrzeba odpoczynku od zgiełku miasta i... kobieta. Tak było z Józefem Kocem, który mieszka w Baranowie od 1988 roku. Alicja Dąbrowska, jego żona, jest wicedyrektorem hotelu "Gołębiewski" w Mikołajkach.
Na początku lat dziewięćdziesiątych znudziło mu się dojeżdżanie do pracy w Kortowie, gdzie pracował w katedrze botaniki. Wtedy praca naukowa mogła być traktowana tylko jako hobby. W 1991 roku, podobnie jak jego sąsiad, otworzył pensjonat.
Józef Koc od dawna myślał o rozpoczęciu jakiegoś biznesu na szlaku Krutyni. Pięć lat temu był w Krutyni i pomyślał, że to kapitalne miejsce, jedno z najładniejszych na Mazurach. Gdy w tym roku trafił na ofertę PTTK, zdecydował się zostać dzierżawcą.
- Teraz sprzątamy i remontujemy - opowiada stając na tle opustoszałej stołówki. Jak sam przyznaje uwielbia remonty i projektowanie wnętrz. Dawny hangar w całości zostanie zamieniony na bar "Szopa rybaka" z ogromnym kominkiem na środku pomieszczenia, w którym będzie pracował dwudziestoletni Damian, syn pana Józefa.
- Jak go znam, zainwestuje w siebie - twierdzi pan Józef. Dziesięcioletni Beniamin, najmłodszy syn, lubi pracować i latem też znajdzie sobie jakieś zajęcie w Krutyni. Ostatnio narąbał dużą stertę drewna na opał.
Żeby zrobić pierwsze remonty, trzeba było wziąć kredyt.
- Na razie to będzie kosmetyka - mówi pan Józef. - Kupię meble, nowe dachy, wykładziny. Później przemaluję domki.
Zapytany o opłacalność inwestowania w turystykę odpowiada:
- W co inwestować na Mazurach, jak nie w turystykę? Wszyscy tutaj narzekają, ale tym się zajmują. Trzeba tylko wcześniej zacząć szukać klientów. Późną wiosną mogą przyjeżdżać tu wycieczki szkolne, potem jest sezon, a jesienią czas na grzyby. Co raz więcej osób chce wypoczywać na Mazurach także zimą, więc trzeba przygotować odpowiednią ofertę.
- Sprowadzę maty i instruktora z klubu "Samuraj", kupię rowery. Musimy wykorzystać walory mazurskiej przyrody. Niech ludzie zobaczą hodowlę zwierząt w Kadzidłowie, klasztor w Wojnowie, stadninę koni w Gałkowie.
Pan Józef sam najchętniej wypoczywa w górach. Uważa, że okolice Wisły zostały już zdeptane, ale Bieszczady wciąż przyciągają ciszą i spokojem.
Gotowanie stało się pasją pana Józefa, gdy miał 35 lat.
-Mam talent do wszystkiego oprócz ciast, których nie lubię - chwali się. - To hobby pochłaniające i uspokajające. Jak coś gotuję, to nie ważę, nie mierzę, patrzę tylko na objętość i wiem ile czego trzeba dodać.
Planuje w przyszłym sezonie samodzielnie gotować w kuchni stanicy. Na ten rok zatrudni kucharza z Olsztyna. Planuje również postawić wędzarnię do wędzenia ryb i wędlin. Cały czas zbiera książki i gazety kucharskie.
Prezesura w klubie wschodnich sztuk walki "Samuraj" wynika z tego, że trenuje tam syn pana Józefa. Zauważył, że do klubu przychodzi teraz więcej chłopaków.
- Sukces Małysza ich zmobilizował - twierdzi.
Od sześciu lat pan Józef pracuje w samorządzie.
- Chyba z tego zrezygnuję, bo jestem zmęczony. Ciężko coś zrobić. Na samorządy przerzucono odpowiedzialność, ale nie dano na to pieniędzy. - Muszę zdjąć złą sławę z tego miejsca - mówi pan Józef, zapytany o plany na najbliższą przyszłość. - Przez ostatnie trzy lata wiele osób zraziło się do stanicy, zniechęciło się złą obsługą. A tu ma być sielsko-anielsko. Wykorzystamy swe strategiczne położenie, pokażemy, że coś się zmieniło.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?