MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Warmia i Mazury. Odcięci od świata dostali chleb

Dominik Jaskulski, Marcin Tchórz, csz
Powoli mija paraliż po potężnych zawiejach, które w Nowy Rok nawiedziły Warmię i Mazury i dały się we znaki mieszkańcom niemal całej Polski. Wszystkie drogi krajowe i wojewódzkie są przejezdne.

Powoli mija paraliż po potężnych zawiejach, które w Nowy Rok nawiedziły Warmię i Mazury i dały się we znaki mieszkańcom niemal całej Polski.

Wszystkie drogi krajowe i wojewódzkie są przejezdne. Najgorzej jest na wąskich drogach lokalnych, szczególnie koło Lubawy, Ostródy, Iławy i Elbląga - są tam miejscami nawet trzymetrowe zaspy. Ale nawet na drogach krajowych miejscami leży gruba warstwa lodu, którego z powodu niskich temperatur nie może rozpuścić sól. Wiele ciężarówek nie mogło pokonać wzniesień, lub kończyło jazdę w zaspach. Jak zwykle, pomagali strażacy.

- Takich akcji mieliśmy sporo - mówi Wiesław Kozłowski z Wojewódzkiego Stanowiska Kierowania Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie, dodając, że na szczęście nikomu nic się nie stało.

Nie jest najlepiej w miastach, gdzie na skrzyżowaniach jest sporo lodu. Z ruszeniem z miejsca mają kłopoty nawet doświadczeni kierowcy. Ponad 100 wsi i gospodarstw w całym regionie jest odciętych od świata, bo drogi dojazdowe zasypał śnieg.

W piątek rano z piekarni ,Rolnik" w Lubawie żołnierze z jednostki wojskowej w Ostródzie załadowali 200 bochenków chleba. Mieli je zawieźć do kilku wsi w gminie Lubawa, które są odcięte od świata.

- Mieszkańcy Omula i Szczepankowa nie mają chleba, cukru oraz innych artykułów spożywczych już od świąt - mówi Kazimierz Neuman, wójt gminy Lubawa. - Nasze pługi nie dają sobie rady.

Wieś Omule znajduje się 10 km za Lubawą. Po drodze - zasypana Prątnica. Dojazd drogą do Omula był niemożliwy. Żołnierze postanowili ruszyć przez pole. Na początku Kraz zachwiał się i o mało nie przewrócił. Potem utknął w wielkiej zaspie.

Żołnierze i strażacy pojechali inną drogą do Omula. Po kilku godzinach prób udało się tam dowieźć artykuły spożywcze. Wieczorem przedarli się do Szczepankowa. Dzięki temu ludzie tam mieszkający jedli w piątek - po raz pierwszy od świąt - świeży chleb.

Strażacy i żołnierze z ostródzkiej jednostki 1954 przez 15 godzin przebijali się przez zasypane drogi, by dowieźć żywność. Chleb dotarł nawet do tonącej w śniegu wsi Zajączki (gm. Ostróda). Tylko dzięki umiejętnościom wojskowych kierowców i wytrwałości strażaków mieszkańcy Wysokiej Wsi, Klonowa, Glaznot i Zajączków mają chleb na kilka najbliższych dni.

- Chleb przyjechał do nas pierwszy raz od poniedziałku - mówi Józef Walkowiak z Pietrzwałdu.

Od Pietrzwałdu było już coraz gorzej. Droga zasypana śniegiem na wysokość metra zmusiła strażaków do przesiadki na ciężarówkę i jazdę przez pola. Transport poruszał się kilometr na godzinę. Ciężarówka zjechała później tyłem na miejsce, gdzie powinna być droga i tyłem pokonała następne 7 km.

- Pierwszy raz tak długo przyszło mi jechać tyłem - mówi st. sierż. Dariusz Szymański, jeden z dwóch kierowców Kraza.

W Wysokiej Wsi na chleb czekało kilkunastu mieszkańców. Kraz to pierwszy pojazd, który pojawił się w tej miejscowości od 21 grudnia. Przed zmierzchem wojskowy Kraz ruszył do Klonowa, później do Glaznot i nocą już dotarł do wsi Zajączki.

- Nareszcie zima, co? - powitał żołnierzy Roman Witke z Glaznot, który saniami dojechał po chleb.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na elblag.naszemiasto.pl Nasze Miasto